Kuchenny mini ogródek który
stworzyłam ostatnio nie dość że bardzo mi się przydaje w kuchni,
pięknie pachnie to jeszcze w dodatku wspaniale wygląda, nadaje
wnętrzu specyficznego charakteru ;) Jak on powstał? … PRZYPADKOWO
;)
Kiedyś gdy kupowałam roślinkę po
urwaniu kilku gałązek jakoś nie dbałam o nią i usychała. Zawsze
myślałam że takie zioła są tylko „chwilówkami”! ;) Podczas
świąt wielkanocnych uzbierały mi się trzy krzaczki. Stwierdziłam,
że trochę mi żal wyrzucić do śmietnika i stworzyłam im taką
głębszą podstawkę (wszystkie trzy stały na jednej) i dolewałam
im tam codziennie wody. Roślinkom chyba się spodobało u mnie bo
rosły jak szalone ;) i tak do dzisiaj sobie ładnie wyglądają,
pachną i smakują :)
Polecam wszystkim smakoszom ziół taki
mini ogródek domowy. Bardzo mi się podoba to że robiąc jakąś
potrawę nagle okazuje się że mam potrzebną mi świeżą kolendrę.
Ten „ogródek” który widzicie na
zdjęciu to nic innego jak:
- duża skrzynia (chyba po winach),
- worek na śmieci na dnie skrzyni (aby woda nie wyciekała),
- doniczki z ziemią i z dziurkami od spodu:) (te już zakupione z roślinką).
Jak pielęgnować takie zioła? Zapewne
są sposoby na różne gatunki ziół, może się tym jakoś bardziej
zainteresuję gdy któraś zieleninka będzie w złej kondycji ale w
tym momencie robię to spontanicznie i na „czuja”. Staram się
aby miały zawsze wilgotno na dnie skrzyni, ucinam wyschnięte
listki, podwiązuję zwisające gałązki itd. i najważniejsze
ZJADAM! ;) Chyba im się to podoba bo rosną wtedy jeszcze większe
;)
To chyba jakieś czary! Gdy tylko kupię świeżą bazylię do jakiejś potrawy (czyt, spaghetti mniam) to wytrzymuje w kuchni na parapecie maksymalnie dwa tygodnie, a u Ciebie rośnie nie tylko bazylia. Brawo! A jakie dokładnie zioła są w skrzyni? :)
OdpowiedzUsuń